piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział ósmy

Biorąc z kuchni zbożowy batonik, rozłożyłam się luzacko na kanapie włączając laptopa. Zanim sprzęt się uruchomił, rzuciłam krótkie spojrzenie za okno, lecz nie zobaczyłam słońca, choć tak bardzo tego pragnęłam. Było jaśniej, nawet jaśniej niż dziś rano i wiedziałam dobrze, że kiedy podejdę do okna, zobaczę wirujące w powietrzu drobinki śniegu.
Załamana pogodną przeniosłam wzrok na ekran włączając pocztę. Miałam trzy, z których dwie to natarczywe reklamy informując o pielęgnacji swoich paznokci. Ostatnia z wiadomości przyszła dzisiaj rano i brzmiała:

   Cześć słońce. Co u ciebie słychać? Dawno nie dzwoniłaś. Jak tam pogoda? Pewnie pada. U nas wszędzie śnieg, ale co się dziwić, już listopad. Przyjeżdżasz na święta, prawda? Wszyscy za tobą tęsknimy. Kocham cię i całuję. Mama.

Czytając tego e-maila po raz trzeci wzięłam się w garść i odpisałam:

  Cześć mamo. U mnie wszystko dobrze, w szkole też nie jest źle, więc daję radę. Przepraszam, że nie dzwoniłam ale ostatnio jestem strasznie zabiegana, Londyn to naprawdę duże i piękne miasto. Dzisiaj zaczął sypać śnieg. Mam nadzieję, że przyjadę, ale na razie mam jeszcze szkołę. Pozdrów wszystkich. 

 Olka 

Wpatrując się w sufit doszłam do wniosku, że cisza która otaczała mnie z każdej strony jest nie do zniesienia. Słyszałam tylko zegar tykający w kuchni. Najgorsze było te, że kompletnie nie miałam nic do roboty. Zadania zrobiłam w piątek, przy czym z matematyką miałam większy problem, ponieważ pan Mason, którego nie lubiłam już za sam przedmiot, zadał nam szalenie trudne zadanie. Na domiar złego wróciła Perrie, która jeszcze bardziej docinała mi swoimi kąśliwymi uwagami.
Od tamtego bardzo dobrze przeze mnie zapamiętanego wyjazdu na łyżwy, nie widywałam się z Zaynem za często. Kiedy wróciła jego dziewczyna nasz kontakt się ograniczył.
Żeby zabić czymś tę cieszę włączyłam telewizor. Od razu zrobiło się inaczej. Muszę coś wymyślić, bo jeżeli nadal będzie tu tak cicho to dostanę kręćka. 
Jak na zawołanie do mojego mieszkania, bez pukania ani żadnych tych rzeczy, wbiegła Patricia ściągając w biegu kurtkę. Witając się ze mną, przeszła do kuchni i nalała sobie szklankę wody, po czym duszkiem ją wypiła. Śledziłam każdy jej ruch z uwagą mając nadzieję, że ona zdaję sobie sprawę, iż nie jest u siebie. Dopiero wtedy zauważyłam jej ubiór. Bluzkę z motywem galaxy przykrywała czarna skóra z ćwiekami, której rękawy były podwinięte do łokci, by miejsce na przegubach zajęły wszelakiego rodzaju bransoletki. Na nogach miała różowe glany, które kontrastowały z fioletowymi spodenkami. Jej zawsze lekko skręcone włosy, teraz były idealnie wyprostowane, a na tle blondu odznaczały się czarne kolczyki. Twarz miała różową od pudru, a na jej ustach widać było połyskującą, różową szminkę. Całość wyglądała ekscentrycznie. 
- No co tak siedzisz?- Zapytała.- Szykuj się na imprezę!
Usiadłam na skraju kanapy.
- Jaką imprezę? 
- No tą imprezę, która jest dzisiaj i na którą cię zapraszam- wyjaśniła. 
Nadal nic nie rozumiałam. 
- Aha, no teraz już wszystko wiem- przyznałam z sarkazmem. 
Dziewczyna przewróciła swoimi wymalowanymi oczami i zaczęłam mówić bardzo szybko.
- Max zadzwonił do mnie jakieś trzy godziny temu i powiedział, że dzisiaj idziemy na imprezę, ponieważ jego kumpel Louis, go zaprosił- mówiła.- Wyobrażasz to sobie? Miałam tak mało czasu, żeby się przygotować. Ale obojętne. No i Louis powiedział żebyśmy przyprowadzili ze sobą przyjaciół,  więc zabieram ciebie. 
Patrzyłam na nią zdziwioną tą całą historyjką. 
- Że dzisiaj?- Zapytałam. 
- No przecież mówię. Dzisiaj. 
- Ale masz świadomość, że jutro jest szkoła.
- Alex! Do jasnej cholery! Ciągle tylko szkoła, szkoła, szkoła! Weź się trochę zabaw!- Krzyknęła. 
Najgorsze w tym wszystkim było to, że Trish miała rację. Może teraz jest czas, żeby zrobić coś dla siebie? Żeby zaszaleć? Ale po mimo tego, że jakaś część mówiła mi, żebym szła, nie wyobrażałam siebie tańczącej na parkiecie. 
- No nie daj się prosić- namawiała Trish. 
Dość tego siedzenia i patrzenia się w sufit. Wstałam dzielnie z kanapy, a Trish zaczęłam piszczeć i skakać ze szczęścia. 
Kiedy już wybrałyśmy zestaw ubrań na dzisiaj, nic w motywie galaxy, poszłam się przebrać. Czarne, poszarpane w niektórych miejscach spodnie, szary top z cekinami oraz limonkowe dodatki nie były przesadnie wystawne, ale się odznaczały. Nie ufając Patrici zostałam zmuszona do zrobienia make-upu, co wyszło jednak na dobre, bo dziewczyna naprawdę się na tym zna.
Stając przed lustrem, nie wierzyłam, że osoba w odbiciu to ja. Dziewczyna w lustrze miała pięknie, brązowe lekko pofalowane włosy, śliczny makijaż i skromny acz wyrazisty ubiór.
- Ślicznie wyglądasz.- Szepnęła mi do ucha Trish, po czym krzyknęła- a teraz ruszamy na imprezkę!
Zamykając mieszkanie, ruszyłam za Trish prowadzącą do pojazdu Max, który czekał na nas nieopodal bloku. Śnieg nadal sypał, gubiąc się w moich włosach. Zastanawiałam się czy Patrici nie jest zimno w tych szortach.
Dotarliśmy na miejsce później niż to było zaplanowane i czułam się trochę winna, że to z mojego powodu, ale kiedy zobaczyłam uśmiechy na twarzach moich przyjaciół poczucie winy zniknęło. Max jako dżentelmen przytrzymał nam drzwi przed klubem i wskazał abyśmy weszły pierwsze.
Wchodząc do środka, zastanawiałam się czy aby na pewno to miejsce jest dla mnie właściwie. W klubie panował półmrok, ludzie szaleli w rytm głośnej, basowej muzyki dochodzącej z głośników, otaczających całą, ogromną salę. Znaleźli się też tacy, którzy zamiast na parkiecie, tańczyli na stole jak na przykład dwie blondynki w kusych ubraniach. Każdy w ręku miał szklankę z jakimś trunkiem. Daleko  w kącie hali, pod przeciwległą ścianą stał barek dla imprezowiczów. Wysoki zgarbiony facet z brodą obsługiwał właśnie jakiegoś klienta. DJ zmienił repertuar i teraz do tańczących przyłączyło się jeszcze więcej ludzi, przez co o mało nie zgubiłam Maxa, który po mimo tego, że Trish chciała iść tańczyć, uporczywie dążył do jednego z kątów w którym jak później się okazało stał czarny, niski stoli, na którym znajdywało się już kilka pustych kieliszków, oraz pełna szklanka z pepsi.
Na obitej czarną skórą kanapie siedziało pięć osób, w tym dwie dziewczyny. Jedna z nich miała piękne kręcone włosy i siedziała obok chłopaka o pogodnej twarzy, opierając podbródek o jego ramię i szepcząc mu coś do ucha. Na środku siedział chłopak o bujnych, kręconych włosach i z uwagą lustrował wzrokiem Trish co nie za bardzo podobało się Maxowi. Trochę dalej od chłopaka siedziała druga para. Kiedy chłopak obok dziewczyny z ślicznymi włosami nas zauważył, zerwał się na równe nogi, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wydawał się sympatyczny.
- No siema stary.- Powiedział do Maxa i uścisnął jego dłoń.
Dziewczyna o kręconych włosach stanęła za nim.
- Wybacz za to opóźnienie, ale wiesz kobiety.- Max popatrzył na nas znacząco.
- Czym byłby świat bez kobiet?- Zapytał uśmiechnięty chłopak chwytając swoją dziewczynę w tali i całując ją w policzek.
- Patricie już wszyscy znają. Max zmienił temat.- Ale nie znacie Alex.
Przypomniał mi się pierwszy dzień szkoły.
- Cześć, jestem Liam- powiedział uśmiechnięty chłopak.- A to moja dziewczyna Danielle.
Danielle posłała mi ciepły uśmiech, przez co poczułam się pewniej. Była piękna. Jej oczy błyszczały wesołymi płomyczkami, a jej twarz była wykrzywiona w pogodnym uśmiechu, tak jak u jej chłopaka, który miał króciutkie, brązowe włosy postawione do góry na żelu.
- Tam na kanapie siedzą Eleanor i Louis- mówił dalej Liam. Podążyłam wzrokiem w stronę zakochanych. Louis machał do mnie przyjaźnie, a jego dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie. Miała kręcone brązowe włosy i wystające kości policzkowe, które dodawały jej uroku.
- A tam na środku  jest Harry- wskazał na chłopaka, który uderzył Louisa lekko w głowę, na co ten drugi przytulił się do swej dziewczyny udając, że płacze.
Chłopak w lokach uśmiechnął się do mnie. Jego włosy sterczały we wszystkie możliwe strony, a oczy wpatrywały się we mnie z zainteresowaniem. Dostrzegłam też małe dziurki w policzkach- słodkie dołeczki.
- Przedstawiłbym ci resztę- ciągnął Liam, próbując przekrzyczeć kolejny głośny kawałek.- Ale gdzieś się rozeszli.
- Nic nie szkodzi, w końcu kiedyś się znajdą- odparłam.
Chłopak uśmiechnął się i usiadł na kanapie razem z dziewczyną. Rozejrzałam się w poszukiwaniu moich przyjaciół, lecz nie dostrzegłam ich. Świetnie, pomyślałam, jeszcze dobrze się nie za klimatyzowałam a oni mnie opuszczają. Siadając na rogu kanapy zbeształam się w myślach za to, że myślę wyłącznie o sobie. 
Wpatrując się przez chwilę w roztańczony tłum, zastawiałam się kogo miałabym jeszcze poznać. Przecież znajdywało się tu już sporo osób, nie myślałam, że Max ma takie znajomości.
- Chodzisz z Maxem i Trish do szkoły?-Rozpoznałam głos Danielle.
- Tak, uczymy się w tej samej szkole.
- Och to musi być fajnie, w końcu oboje mają niezłe charakterki.
- Taak- przyznałam z uśmiechem.- Nie jest najgorzej. A ty czym się zajmujesz?
- Tańczę...
- Właśnie widzę- przerwałam jej. Dziewczyna zaśmiała się.
- Liam ma lenia- przyznała patrząc z uśmiechem na chłopaka.
- Wcale nie!- odezwał się.- Jak chcesz to może iść tańczyć.
- Czyżbyś rzucał mi wyzwanie?- Drażniła się Danielle.
- Z mistrzem nie mam szans- przyznał Liam, całując ją w usta.
Patrzyłam na nich i aż im zazdrościłam szczęścia. Wyglądali na bardzo w sobie zakochanych. Tymczasem para po przeciwnej stronie poszła na parkiet.
- Wracając- zaczęła po chwili Danielle- oprócz tańczenia zajmuję się też modelingiem.
- Rany, jak ty to godzisz z nauką?
Dziewczyna uśmiechnęła się, a Harry nagle przeniósł na nas wzrok.
- Nie uczę się. Już dawno skończyłam szkołę- przyznała Dan.
Gratulację Alex, nie mogłaś palnąć nic głupszego. Na moich policzkach pojawił się rumieniec, ale na całe szczęście nikt go nie zauważył. Harry wciąż nie odwracał od nas wzroku, zastanawiał się czy ma tak bystre oko i dostrzegł moje różowe policzki. Piosenka znów się zmieniła.
- Wyglądasz bardzo młodo- powiedziałam w końcu.
- Dziękuję- powiedziała z uśmiechem Danielle, który przekonał mnie, że jednak nie wyszłam na kompletną idiotkę.
Harry odwrócił twarz, więc podążyłam za jego wzrokiem. W naszą stronę szedł chłopak, trzymający jakieś trzy szklanki w rękach, z których już pół napoju i tak wylało się po drodze. Nowo przybył postawił na stole do pół puste już szklanki, poprawił swoją bluzę i przeczesał ręką blond włosy.
- Alex, to jest Niall- powiedział Liam, uśmiechając się do blondynka.
Stwierdziłam, że nie przystaje witać się na siedząco, więc podniosłam się z kanapy.
Chłopak miał piękne, niebieskie oczy, przez co zaparło mi na chwilę dech w piersiach. Choć kiedy siedziałam wydawało mi się, że Niall jest niski, stojąc nim ramię w ramię zmieniłam zdanie.
- Miło poznać- rzucił po chwili, uśmiechając się ciepło.
W blasku kuli dyskotekowej dostrzegłam jakiś błysk na jego zębach i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że miał aparat, który tylko dodawał mu uroku.
- Czemu nie tańczycie?- Zapytał pozostałych. 
Liam uśmiechnął się do Danielle, wziął ją za rękę i ruszyli na parkiet.
- A ty Harry?- Dobitnie pytał Niall.
- Ktoś musi pilnować stolika, kiedy wy będziecie tańczyć- odpowiedział tamten.
- A kto powiedział, że będziemy tańczyć?- odparował Niall.
- No ja- powiedział Harry uśmiechając się triumfalnie.
Niall westchnął i odwrócił się na pięcie w moją stronę.
- Lepiej chodźmy, bo on nie da nam spokoju- wyszeptał mi do ucha.
Skinęłam tylko głową. Chłopak nieśmiało sięgnął po moją dłoń, ale nie zaprotestowałam. Pociągnął mnie w stronę tańczących, przepychając się wśród ludzi. Piosenka znów się zmieniła. Była skoczna i chyba już kiedyś ją słyszałam. Ludzie wokół zaczęli tańczyć, skakać i szaleć, przez co zrobiło mi się ciepło i byłam z siebie dumna, że zostawiłam kurtkę przy stoliku.
Zaczynając tańczyć, modliłam się w duchu żeby się nie wywalić. Na szczęście Niall wybaczał mi wszystkie potyczki, oraz nadepnięcia mu na stop, lecz niestety nie obyło się bez śmiechu. Chłopak miał niezły ubaw z takiej pokraki jak ja. Nie byłam na niego zła- wręcz przeciwnie, zarażał mnie swoim śmiechem. Tańczyliśmy przez długi czas, kiedy następne piosenki były jeszcze szybsze i skoczniejsze.
Przy którejś piosence z kolei, napotkałam jego wzrok. Wlepiał we mnie swoje piękne, niebieskie oczy, przez co straciłam równowagę i zderzyłam się z osobą tańczącą obok.
Spojrzałam na Nialla i widać było, że powstrzymuje się od parsknięcia śmiechem.
- Przepraszam- powiedziałam.
- Alex?- zapytał.
Podnosząc wzrok zobaczyłam, że wpadłam na Zayna.



Dam, dam dam xD Mamy już dłuuugą ósemkę. :)
Co myślicie? Czy podoba wam się to, że dodaję zestawy ubrań? 
UWAGA: Pod tym postem zostawiajcie nicki swojego TT, żebym mogła was powiadamiać ;D
Do następnego, kocham Was♥