czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział pierwszy.

DRYŃŃŃŃ!!!- Budzik zadzwonił punktualnie o 7.30. Pośpiesznie wyskoczyłam z łóżka. „To już dziś!! To już dziś!!! Lecę do LONDYNU!!!” – Tylko takie myśli krążyły w mojej głowie. Fala radości mnie zalewała, co chwilę na nowo. Wreszcie moje marzenie się ziści. Osiągnę coś o czym marzyłam od dziecka.Teraz będzie wszystko inaczej, wszystko się zmieni… Zastanowiłam się dłużej nad tą myślą „Wszystko się zmieni…” – I wtedy coś we mnie drgnęło. Usiadłam na łóżku, podciągnęłam nogi pod głowę i oparłam brodę na kolanach. Czy ja powinnam tam jechać? 
-Olka, jesteś gotowa…- Mama niespodziewanie weszła do mojego pokoju- Co się stało?- zapytała siadając obok mnie
-Nie powinnam jechać, przecież ja sobie nie dam radę i zostawiam was. Nie powinnam…
-Ej, ej- przerwała mi.- Ty jedziesz tam spełniać swoje marzenia, Ola co z tobą, zawsze o tym marzyłaś a teraz kiedy trafia się okazja chcesz zrezygnować?
-Nie, nie chcę zrezygnować, ale ja nie mogę was zostawić, nie z tego powodu, że nie dacie sobie radę, po prostu, będzie mi was brakować.- Położyłam głowę na jej ramieniu. Zapach jej perfum wypełnił moje nozdrza. Mama oplotła mnie ramieniem.
-Córcia, przecież będziesz do nas wpadać, będziemy do siebie dzwonić, będziemy mailować. Będzie dobrze, damy radę- powiedziała z entuzjazmem. Zastanowiłam się nad jej słowami, może rzeczywiście nie będzie tak źle.- A teraz się ubieraj, bo się spóźnisz na samolot.
-Dziękuję- powiedziałam cmokając ją w policzek.
Jej słowa podbudowały mnie, dały wiele do myślenia. Nie będzie tak źle, prawda?
W ten nadzwyczajny dzień postanowiłam ubrać zwyczajne ciuchy. Jeansy, koszulka z jakimś śmiesznym nadrukiem, trampki- niby nic a jednak coś, w tym oto stroju miałam zacząć coś nowego w moim życiu, coś zupełnie innego. Nowi ludzie, nowe doświadczenia, nowe okolice…
-Powodzenia w tym całym Londynie i uważaj na siebie- powiedział dziadek.
-Jasne, jakoś będzie- odpowiedziałam z grymasem na twarzy. Wtuliłam się w jego wielkie ramiona, poczułam zapach jego koszuli, jego dwudniowy zarost delikatnie zranił moją skórę. Wiedziałam, że przez długi czas już go nie przytulę.
-Niech Bóg będzie z tobą. Trzymaj się i przyjeżdżaj jak najszybciej- powiedziała babcia ze łzami w oczach.
-Będę tak bardzo tęsknić- po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Olka...Bądź silna. Jedziesz tam spełniać swoje marzenia, pokaż na co cię stać, Trzymaj się i przyjeżdżaj jak najszybciej- powiedziała moja mama na jednym tchu. Wiedziałam, że te słowa przychodzą jej z trudnością, więc przytuliłam ją najmocniej jak umiałam.- Kocham cię.
-Ja ciebie też mamuś.- Stałam tak w nią wtulona, nie chciałam żeby ta chwila się kiedykolwiek skończyła, czułam się tak bezpiecznie w jej ramionach...
-Musimy jechać, bo się spóźnisz- zawołał na mnie mój brat.
-Już idę- odpowiedziałam.
Smutek wypełnił moje serce. Wiedziałam, że to będzie tak trudne- ale nie myślałam, że aż tak. Łzy napełniły moje oczy, wsiadając do samochodu nie wiedziałam czy robię dobrze. Może powinnam zostać? Ale co z moimi marzeniami? Przecież to jest cel mojego życia, zawsze tego pragnęła, robiłam wszystko aby je spełnić- i właśnie to miało nastąpić. Dziś maiłam wyjechać do Londynu . Mój brat zapalił samochód. Dźwięk warczącego silnika wypełnił moje uczy, zapach paliwa i spalin zmieszał się z sosnowym odświeżaczem w samochodzie. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam głośno powietrze z płuc. Zerknęłam na moją rodzinę- ale nie zobaczyłam jej, rozglądnęłam się niespokojnie i spostrzegłam że nie jestem już na podjeździe mojego domu- jestem na parkingu wielkiego, ogromnego lotniska. Coś po mojej prawej stronie poruszyło się- spojrzałam w tamtym kierunku. To Michał, mój brat, otworzył drzwi, abym wysiadła.
-No młoda, wielki świat stoi otworem- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.
-Boję się trochę- wydukałam drżącym głosem. 
-Ja też.
-Ty? A to niby czego?- zapytałam zaciekawiona.
-Nie będzie miał mi kto teraz sprzątać pokoju-odpowiedział przygnębiony. 
Zaśmiałam się krótko. 
-Ja tu wyjeżdżam do Londynu, a ty się martwisz, że nie będzie miał ci kto sprzątać pokoju?
-No to jest wielki problem. Dobra siostra, czas na ciebie.
-Wiem- posmutniałam.
-Ej, nie smuć się, będzie dobrze, zobaczysz- przytulił mnie. 
-Trzymaj się bracie.
-Będę tęsknił za moją młodszą siostrzyczką, Trzymaj się.
Odwróciłam się na pięcie. Zmierzyłam wzrokiem całe lotnisko. Czyli to już, tak?




Cześć wszystkim czytającym :) Jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Wiem, zawaliłam bo wyszedł nudny, ale już w kolejnym rozdziale będzie ciekawiej. Skomentujecie, proszę to bardzo motywujące.

pozdrawiam xx ♥

1 komentarz: